Uwielbiam ostatnie reklamy ING. I to nie jest wpis sponsorowany ? Ta ze staruszką i Katmandu jest kwintesencją życia Na Własnych Zasadach! Bliskich wysłuchałam, posłuchałam siebie!
Bo „moje” i „ja” powinno być najważniejsze w Twoim życiu. Dzięki temu Twoi bliscy będą szczęśliwsi z Tobą. Chociaż pierwsze, co Ci przychodzi do głowy, to że to podły egoizm.
Zwłaszcza, że nikomu krzywdy Katmandu nie zrobisz. Dlatego porzuć martwienie się o to co, kto pomyśli i jak skomentuje Twoje Katmandu. Jakie to ma znaczenie? Życzliwi będą się cieszyć, pozostali zrobią wszystko, żeby Ci pokazać, jak głupi/a jesteś. Ty i ten pomysł. I jak źle skończysz, gdy skoczysz na głęboką wodę. Napiszą Ci scenariusze najczarniejsze z możliwych. Jedyne jakie znają, bo przecież sami nigdy w życiu nie odważyliby się zostawić pilota od telewizora bez opieki i wyruszyć chociażby do Koziej Wólki. Ale wiedzą za to, co Cię czeka w Katmandu. Dopóki nie wtrącają się w moje wybory, ich pilot i ich kanapa w ogóle mnie nie interesuje. Ani mi nie przeszkadza. Ich wybór, tak jak moim jest Katmandu.
A już najbardziej uwielbiam: w twoim wieku!?!?! Jakoś życie się nie przejmowało moim wiekiem, kiedy posiwiałam 3 lata temu. Taka młoda!!! ;)No i mogę się oburzać, że siwe włosy! Że jak to?!? W tym wieku?!?
Pamiętam jak w latach osiemdziesiątych dane mi było zobaczyć niemieckich emerytów. Ale jaja! Oni noszą adidasy!!!! Adidasy, w ich wieku?!? Na szczęście doszło i do nas, bo nie wiem w czym miałabym chodzić na stare lata… W jakich butach chodziła moja babcia?!? Bo na pewno nie w adidasach ?
A wracając do reklamy – nie daj sobie zabrać swojego Katmandu. Bez względu na to czym jest. Jeśli masz 50 lat i uwielbiasz trampki – chodź w trampkach. Jeśli zawsze marzyłaś/eś o tatuażu i wreszcie to marzenie dojrzało (razem z odwagą) – zrób sobie tatuaż. Odchowałeś/aś dzieci i masz chęć wyruszyć w podróż dookoła świata bez pieniędzy, pracując po drodze na jedzenie i dach nad głową – szerokiej drogi, to będzie przygoda! Dopóki nie robisz nikomu krzywdy swoim Katmandu – działaj, a wszystkich pseudo-życzliwych wyślij na drzewo.
O jednym tylko pamiętaj. Żeby się dowiedzieć, że naprawdę tego Katmandu chcesz, a nie próbujesz tylko czegoś udowadniać, albo robić komuś na złość. Pogadaj ze sobą i zrób tylko i aż to, czego naprawdę pragniesz. Dla siebie. Nie dla innych i nie innym na złość. I baw się dobrze!
Moim Katmandu były trzy tygodnie sam na sam ze sobą w Kadyksie. I też się nasłuchałam, i tez widziałam pukających się w czoło nie dość dyskretnie. I wiesz ile mnie to obchodziło? Dokładnie tyle. Bo czułam każdą komórką ciała, że to właśnie to miejsce i ten czas. Na samo wspomnienie ogarnia mnie spokój i gęba mi się śmieje…
Masz swoje Katmandu?