Ogarnij się, ogarnij stressss

Łatwo się mówi… Przecież gdyby to od Ciebie zależało nie stresował(a)byś się w ogóle. A gdyby tak wszystko zleżało od Ciebie? Że to nie może być takie proste? A jeśli może? Bo może – to Ty nazywasz świat takim, jakim go widzisz, podobnie jak nadajesz rangę wydarzeniom, które wpływają na Twoje życie. Najkrócej mówiąc stres jest reakcją organizmu na wszelkie wymagania. Im bardziej wymagania przekraczają nasze możliwości tym większy poziom stresu. Optymalnie dostosowane wymagania  pozwalają na utrzymanie stresu na możliwie zdrowym poziomie, czyli takim, który będzie sprzyjał rozwojowi i nie niósł ze sobą ryzyka skutków ubocznych.

Dobra dobra, tylko niejednokrotnie wymagań świata zewnętrznego nie możemy sami sobie wybrać, ustalić ich natężenia ani siły, z jaką wpływają na nasze życie. Patrząc z perspektywy człowieka zdanego na to, co życie mu przyniesie – zgadza się – nie masz wpływu na nic. Reaguj na to, co świat Ci funduje i czekaj na wypalenie, załamanie lub chorobę. Możesz też wziąć życie w swoje ręce i zoptymalizować poziom stresu tak, by działał na Twoją korzyść, a nie przeciwko Tobie. I żebyś nie budził(a) się rano z bólem barków, oczywiście pod warunkiem, że w ogóle zaśniesz.

Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że to Ty nadajesz znaczenie wydarzeniom i wymaganiom – nazywasz je w określony sposób i w określony sposób na nie reagujesz, bo Twój organizm słucha tego, co do niego mówisz. Jeśli zakalec jest dla Ciebie tragedią (bo okazało się, że żadna z Ciebie pani domu i do niczego się nie nadajesz, nawet murzynka zepsujesz) to właśnie włączyłaś w mózgu program STRES i już nic co upieczesz nie będzie wystarczająco dobre (pod warunkiem, że w ogóle jeszcze kiedyś włączysz piekarnik). A można było zaserwować gościom pyszne brownie, bo przecież tym właśnie jest brownie – murzynkiem, który nie wyszedł, ale który jest równie smaczny, jeśli nie lepszy.

Jeśli podejmujesz decyzję i nadajesz jej rangę życiowej i najpoważniejszej na świecie to zarówno sam proces podejmowania decyzji, jak również każde kolejne jej następstwo będzie pod znakiem STRESU. Bo albo będzie: „ufff, na szczęście” albo: „cholera, mogłam/em wybrać inaczej”. A co jeśli powiesz sobie, że na ten moment ot najlepsza decyzja na świecie i już?!

Po drugie – sprawdź, które stresory możesz z życia usunąć i je usuń, a te których nie możesz usunąć zaakceptuj. Jakkolwiek bezsensownie to brzmi.  Na przykład wkurzają Cię korki w drodze do pracy? Przesiądź się na rower albo korzystaj z komunikacji miejskiej. Nie ma takiej możliwości? Słuchaj w korku audiobooków, ucz się hiszpańskiego, załatwiaj sprawy przez telefon. Chyba że wybierzesz codzienną histerię pod tytułem „k$%^%&a znowu korek?!?!?”. Przecież skoro wiesz, że on tam zawsze jest to nie rozumiem dlaczego każdego dnia poziom Twojego wkurzenia sięga zenitu? Gdzie w tym sens?

Po trzecie – oddychaj. I nie musisz mieć przy sobie papierowej torby jak w amerykańskich filmach. Wystarczy, że na widok korka albo wściekłego szefa zaczniesz kontrolować oddech. W sytuacji zagrożenia oddychamy szybko i płytko, kiedy jesteśmy spokojni powoli i głęboko. Jeśli Twój mózg zobaczy, że oddychasz spokojnie nie zareaguje stresem. Widzisz? To Ty możesz kontrolować sytuację!

Po czwarte – pij wodę. Nawet wtedy gdy nie chce Ci się pić. Bo kiedy poczujesz pragnienie to znaczy, że już nastąpiło odwodnienie. A co ma woda do stresu? Otóż więcej niż Ci się wydaje – mózg w dużej mierze składa się z wody i na wodzie opiera się szybkość Twojego reagowania i myślenia – komórki nerwowe przekazują sobie bodźce właśnie dzięki niej. Im jej mniej tym wolniejsze przewodnictwo nerwowe, a co za tym idzie wyższy poziom stresu. Bo czujesz, że myślisz za wolno, jesteś zmęczona/y, nie możesz się skupić, refleks nie ten, pomysłami nie tryskasz tak jak zwykle. Czas napić się wody. Przed ważnym spotkaniem, w trakcie prezentacji, u trudnego klienta.

Po piąte – ruszaj się! Im więcej tym lepiej! Zwłaszcza jeśli pracujesz za biurkiem. Aktywność fizyczna rozładowuje napięcie zarówno fizyczne jak i psychiczne. Biegaj, pływaj, jedź do pracy na rowerze albo idź na spacer z psem. Poskacz do ulubionej piosenki, zapisz się na kurs tańca, w trakcie mycia zębów rób przysiady, wybieraj schody zamiast windy. Każde 5 minut poświęcone na ruch wpłynie pozytywnie na to jak się czujesz i co czujesz w kontekście wymagań, które świat przed Tobą stawia. Zwłaszcza jeśli  do tej pory nie ruszałeś/aś się wcale.

Oswój stres i śpij dobrze, śnij kolorowo!

Udostępnij wpis na swoim profilu!

Agnieszka Węgiel

Nazywam się Agnieszka Węgiel i jestem psycholożką. Pasjonuje mnie wszystko to, co dzieje się na linii – mózg – umysł – żołądek – jelita, a przede wszystkim to, co powoduje, że odchudzanie coraz częściej jest mało skuteczne. A każda kolejna dieta prowadzi do nadwagi i w konsekwencji do otyłości.

Polecane produkty

Zobacz więcej wpisów

Psychologiczne przyczyny otyłości

Epidemia otyłości zatacza coraz szersze kręgi. W poszukiwaniu jej przyczyn, poza kwestiami fizjologicznymi, zwraca się uwagę na czynniki psychologiczne i społeczne. Grają one bowiem niebagatelną

Czytaj dalej »

Chcesz być na bieżąco z ofertą i terminami sprzedaży kursów?

Zapisz się do newslettera – zostaw swój e-mail.