Ty to masz dobrze, lubisz biegać – usłyszałam ostatnio.
Lubię biegać?!?!? Proszę Cię!!! Kto o zdrowych zmysłach lubi się męczyć, pocić, tracić oddech i siłę, czerwienieć na twarzy i wkurzać, że znów mam za mało siły, żeby przebiec tyle ile chcę albo tak szybko jak chcę…
Czy lubię biegać? Nie.
Za to lubię to uczucie, które pojawia się kiedy zbliżam się do domu 😉 Dzika satysfakcja, że znów pokonałam swojego lenia, że zrealizowałam plan, że zrobiłam coś dla swojego zdrowia fizycznego i psychicznego. Bo ilość endorfin, która uwalnia się w trakcie aktywności fizycznej jest niebywała! Nie bez powodu gdy włącza mi się maruda, zrzęda, wpadam w dołek albo w „bez kija nie podchodź” mój Niemąż mówi: weź ty lepiej idź sobie pobiegać. I z jednej strony szlag mnie trafia, bo się specjalista od psychiki znalazł, a z drugiej doskonale wiem, że to najlepsze lekarstwo. I idę pobiegać. Wracam z inną energią.
A przez wiele lat nie biegałam, bo byłam przekonana, że muszę to lubić. Za to testowałam wszystko pod tym kątem – okazało się zatem, że aerobiku nie lubię, basenu też nie, na jodze zasypiam, a biegania nie znoszę od czasów obozów sportowych i kilometrów wypoconych w piachu.
Na szczęście któregoś pięknego dnia wpadła mi w ręce książka Murakamiego „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”. I EUREKA! Na szczęście dla mnie i mojej kondycji. Bo okazało się, że żeby biegać wcale nie muszę tego lubić. Ale że Ty nie będziesz się zmuszać? A proszę bardzo – w końcu jesteś tu dlatego, że chcesz żyć na własnych zasadach.
Murakami, który również walczył z tysiącem wymówek, spytał olimpijczyka Toshihiko Seko czy biegacze na jego poziomie odczuwają niechęć do biegania, czy zdarzają się dni, że im się nie chce, że woleliby dłużej pospać. „Oczywiście, nieustannie!” – odpowiedział maratończyk z politowaniem w głosie. A mi kamień spadł z serca i zaczęłam biegać.
Nie musisz lubić samego wysiłku – pokochasz to, co dzieje się z Twoją głową po nim. I nie, nie musisz biegać maratonów, żeby to poczuć, możesz biegać 20 minut, chodzić z kijami, pływać, jeździć na rowerze lub rolkach.
Nie wiem ile masz lat, ale to najwyższy czas, żeby zacząć robić coś, co pozwoli Ci być sprawnym na stare lata. Chyba, że oczywiście na własnych zasadach podejmujesz decyzję, że emeryturę spędzisz na dystansie od jednego lekarza do drugiego 😉