W związku z tym, że już wkrótce dostanę do ręki moje „dziecko” 😉 pachnące świeżym papierem i farbą drukarską – fragment specjalnie dla Was!
To nie będzie grzeczny poradnik, w którym znajdziesz mnóstwo mądrości ubranych w ładne słówka. Owszem będą mądrości, ale zamiast owijać w bawełnę, nazwałam je po imieniu i wprost, do tego wyolbrzymiłam i obśmiałam. Czasem aż do bólu. Ale umówmy się, owiniętych w bawełnę antidotum na nadwagę masz już za sobą zdecydowanie więcej niż kilogramów na wadze. A waga nawet jak drgnęła, to równocześnie drgnęło jo-jo. Einstein powiedział, że szaleńcem jest ten, kto robi cały czas to samo i oczekuje innych rezultatów. To może czas zrobić coś inaczej? Przestać wierzyć w bajki i sprawdzić co się wydarzy?
Pamiętaj, że jakkolwiek mocne będą niektóre słowa – jestem po Twojej stronie. Za to nigdy nie będę po stronie Twojej nadwagi. Bo chcę, żebyś znów zaczęła się do siebie uśmiechać! Zapraszam:
„Czas rozprawić się zatem z mitami, legendami i pobożnymi życzeniami, które produkujesz, żeby uzasadnić zgodę na panoszenie się Grubej Ja (poznasz ją w kolejnych rozdziałach). Wmawiasz sobie, że istnieją racjonalne powody braku efektów Twoich licznych prób odchudzenia nadprogramowych kilogramów. To normalne, że szukasz usprawiedliwień. Lepiej się wtedy czujesz, zwłaszcza że wierzysz w te brednie, ewentualnie udajesz, że nie dostrzegasz ich absurdu. A że tutaj nie będzie miło, to zamierzam je obalić z hukiem. Wytrącę Ci z ręki ostatnie narzędzia Grubej Ja do walki z tą częścią Ciebie, która próbuje być szczupła, zwinna i zdrowa. Gruba Ja produkuje niezliczone ilości mitów i wymówek. A Ty, chociaż czujesz, że są naciągane, to udajesz, że tego nie widzisz, i z wielką wiarą i przejęciem tłumaczysz wszystkim, że przecież Ty w zasadzie nic nie jesz. I w zasadzie nie chudniesz nawet na sałacie. No, taki masz organizm. Koń by się uśmiał. Słyszysz jak to brzmi? Żałośnie!
To wszystko przez geny
Przykro mi – to jedna z największych ściem, jakie zostały wymyślone przez kobiety, które nie potrafią zapanować nad swoim obżarstwem. Oczywiście, w genach masz zapisane pewne predyspozycje, ale one mogą co najwyżej zwiększać ryzyko otyłości albo tycia w określonych partiach ciała. I przybierać formę gruszki albo jabłka.
Zauważyłaś, że z reguły grube są te dzieci, których rodzice mają nadwagę? Hmmm… Zastanówmy się. Skoro mama jest gruba (odrzucamy wszelkie medyczne powody), to dlatego, że je za dużo i źle. Kropka. Nie ma co się doszukiwać drugiego dna. A jeśli mama je za dużo i źle, to jak je dziecko? Tak samo. Do tego wynosi z domu przyzwyczajenia żywieniowe, którymi utuczy swoje dzieci i swojego męża (chyba że ten wyrósł w domu, w którym nie mówiło się, że warzywa są dla królików). Nie musisz angażować genetyki w proste równanie: mama przed tv z chipsami i piwem = dziecko przed tv z chipsami i colą. Dziedziczysz, a raczej uczysz się nawyków żywieniowych. Jesteś gruba, bo jesz byle co i za dużo, nie zwalaj na geny! One nie mają tu za wiele do rzeczy.”
Ilustracje Agnieszki Zapart (obrazkoterapia.pl)
W sprzedaży w połowie listopada!