Uwielbiam stereotypy. Zawsze mi się gęba śmieje jak się łapię na ocenianiu właśnie w kontekście stereotypów, utrwalonych, często nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego. A że ostatnio się zderzam i mam wielki ubaw patrząc na reakcje to postanowiłam parę z nich zebrać.
Bo tak:
- Mężczyzna, którego praca jest wyjazdowa i który bywa w domu w weekendy jest królem życia i łał i szacun!
- Kobieta, w tej samej sytuacji zawodowej jest złą matką i jak tak można, kariery jej się zachciało i sodówa uderzyła jej do głowy!
- Mężczyźnie, który pomaga w domu (już samo to sformułowanie niewłaściwie ustawia role) z jednej strony chylimy czoła, a z drugiej boszszsz, co za pantofel!
- Kobieta, która nie gotuje jest pożal się boże!
- Ludzie, którzy mają dzieci psa i dwa koty są ok.
- Ludzie, którzy mają psa i dwa koty bez dzieci w pakiecie są co najmniej dziwni i należy się martwić, współczuć i rozmyślać nad ich kondycją psychiczną.
- Kobieta singielka z psem nie budzi emocji.
- Kobieta singielka z kotem albo nie daj boże dwoma to pewnie ma czarną pelerynę w szafie i czarodziejską kulę przy łóżku.
- Mężczyzna rzucić nie może, bo się okaże mięczakiem bez jaj.
- Kobieta, która rzuca bizneswomenowanie po prostu wraca zająć się domem.
- Kobieta, która nie pracuje zawodowo, tylko zajmuje się rodziną, jest spoko.
- Mężczyzna w tej samej sytuacji budzi podziw pomieszany z brakiem zrozumienia pt. ale o co w ogóle chodzi?!?!
- Para, która nie ma dzieci, bo nie chciała jest dziwna.
- Para, która ma sześcioro dzieci, bo chciała też jest dziwna.
Kto ustalił co i dlaczego jest standardem, który nie wymaga komentowania? I który nie nasuwa skojarzeń i nie budzi emocji? Gdzie standard przestaje być standardem, a staje się TEMATEM KONTROWERSYJNYM?
Łatwo nam się rozumie świat gdy możemy polecieć stereotypem – nie musimy się wysilać, zastanawiać, dopytywać. I nie musimy rozumieć, a skomentować można 😉 w końcu lubimy komentować, zwłaszcza cudze życie. Jesteśmy ekspertami.
Stereotypy zawężają pole widzenia i ograniczają. Wierząc w nie, bez odrobiny refleksji własnej jesteśmy jak osły z klapkami na oczach – nie patrzymy szerzej, dalej, tylko na koniec własnego nosa. I super! Własny nos jest najfajniejszym nosem na świecie i niech tak zostanie! Natomiast inne nosy, punkty widzenia, perspektywy mogą coś wnieść do Twojego życia. Pod warunkiem, że zechcesz się wysilić i że naprawdę chcesz się dowiedzieć co znajduje się na końcach cudzych nosów (dlaczego ktoś spędza czas w delegacjach, nie ma dzieci, jest singlem, ma koty, nie pracuje). Nie musisz. Tylko czasem jest tak, że stereotypy, zwłaszcza te negatywne, burzą Twój spokój, a Ty przecież lubisz spokój?
To ja idę po moją magiczną kulę i zaraz wywróżę Ci coś wspaniałego. Z kotami przy boku.