Wczoraj puścili jedną z moim ukochanych piosenek – Gossip, Move in the right direction. Nie słuchałam jej kopę czasu i wiesz co? Nie dość, że poziom energii sięgnął zenitu i załatwiłam kilka spraw, które, odkładane na przyszły tydzień już się zamieniały w paskudną ropuchę, to jeszcze z dnia takiego sobie zrobił się dzień pt. ALE JAZDA! Wyprostował się jeden durny temat, gęba się śmieje, pyszna kawa w kubku, żyć nie umierać! Atak pozytywnych wibracji i kłopoty jakby mniejsze.
A najlepsze jest to, że to najtańszy, w zasadzie bezkosztowy sposób na doładowanie akumulatorów, na których silnik już ledwo rzęzi i postawienie motywacji na równe nogi. I na dodatek Ty też go masz.
Pogrzeb w pamięci i odszukaj absolutnie fajną chwilę, taką o której teraz myślisz z sentymentem, rozrzewnieniem i tą głupawką, która nie pozwala Ci utrzymać poważnej miny, a mąż/żona patrząc na Ciebie, znacząco puka się w czoło, albo uśmiecha z politowaniem. Chyba, że to wasza wspólna chwila, to koniecznie podziel się energią! Chodzi o taką chwilę, kiedy czułeś/aś, że żyjesz, kiedy każda komórka ciała skakała z radości, a Ty miałaś/eś poczucie, że możesz wszystko. Coś z tą chwilą musi Ci się kojarzyć – może muzyka, może zapach albo smak, fragment filmu, a może złapałaś/eś tę chwilę na zdjęciu?
Cokolwiek to jest – wykorzystuj! Tylko nie przegnij, bo straci moc. Używaj w kryzysowej sytuacji. Tak wiem, jak się ma doła i nie ma ochoty żyć to ciężko jest pamiętać o włączeniu piosenki, albo ugotowaniu czegoś przepysznego. Na Własnych Zasadach nie jest tylko łatwo, zwłaszcza na początku. Jeśli chcesz mieć swój osobisty energetyk wysil się – wrzuć do telefonu, przyklej karteczkę na komputerze, zapisz w kalendarzu, zrób z tego budzik w poniedziałek rano, jeśli zawsze wtedy masz ochotę mordować. W końcu wejdzie w krew.
A takich chwil w Twoim życiu pewnie było kilka i masz kilka piosenek, dialogów, zdjęć, którymi możesz się ładować gdy wiatr w oczy. Masz? Na pewno masz.
Ja mam kilka, albo kilkanaście. Na przykład: Let’s go and have a banana! Dla Ciebie to nic nie znaczy (chyba, że masz na imię Małgorzata i byłaś wtedy ze mną:) ), a ja właśnie oplułam monitor ze śmiechu. Na szczęście Niemęża nie ma w domu. Znów by na mnie po-pa-trzył znacząco…
A piosenka Gossip ma 4 lata i należy do „starego” życia. I dzięki niej pamiętam te najfajniejsze chwile i świetnych ludzi, z którymi się dobrze pracowało i równie dobrze bawiło (pozdrawiam Olsztyn ? ). A do tego wsłuchując się w słowa mam wrażenie, że to właśnie wtedy wyruszyłam w dobrym kierunku (na własnych zasadach)! I tak przeszłość połączyła się z tu i teraz!
I’m moving forward with all of my might, I’m headed toward a new state of mind…
Czym naładujesz swój akumulator?